sobota, 16 marca 2013

Tragedia Górnośląska 1945

Piotr Bednorz poinformował mnie
że w środę 20 marca o godz.16
w Instytucie Fizyki UŚl aula im prof A.Pawlikowskiego
odbędzie sie odczyt nt. Tragedii Górnośląskiej 1945


Wykład odbył się w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku działającego przy UŚl.
Oprócz Majki i Piotra Bednorzów na wykładzie byli jeszcze z AKT Edward Jarosz i Prezes.

Przed wykładem siostra Daniela - Norbertanka apelowała o zgłaszanie się wolontariuszy na oddział wewnętrzny szpitala Bonifratrów w Bogucicach.
Wykład Prof. UŚl dr hab. Sylwestera Fertacza z Zakładu Historii Najnowszej UŚl uwolnił mnie od kompleksów, że moja wiedza na ten temat jest bardzo mizerna. Wiedza historyków jest także bardzo fragmentaryczna gdyż polscy naukowcy badają tylko sprawy strat wśród polskich Górnoślązaków, państwo polskie nie chce finansować badań naukowych ("grantów") na ten temat (poza nielicznymi wyjątkami np.IPN). Badania prowadzą także amatorzy w ramach swojego "hobby" i niektóre organizacje społeczne. Archiwa w dalszym ciągu są trudno dostępne, mimo że od wydarzeń tych minęło 68 lat. Prof. S.Fertacz podzielił sprawę "tragedii górnośląskiej z polskiego punktu widzenia" na trzy zagadnienia:
- ofiar służby w Wehrmachcie polskich Górnoślązaków, którzy przyjęli III grupę volkslisty (w Wehrmachcie służyło ok. 90 tys. osób narodowości polskiej - brak danych ilu wśród nich było polskich Górnoślązaków),
- wywózek do Związku Radzieckiego ludności Górnego Śląska - zwłaszcza górników,
deportowano z Górnego Śląska do pracy przymusowej w ZSRR prawie 90000 osób w tym 25-30 tys. Górnoślązaków narodowości polskiej. Do września 1949 roku według zestawień Centralnego Zarządu Przemysłu Węglowego powróciło 5603 górników i co ciekawe tyko 1645 spośród nich znajdowało się w spisie deportowanych polskich obywateli – górników. Jeszcze w połowie 1949 roku polska ambasada w Moskwie monitowała u władz sowieckich o powrót 8 328 osób. Część powróciła bezpośrednio do Niemiec, co dodatkowo utrudnia jakiekolwiek obliczenia w tej materii.
- wyczyny radzieckich "maruderów" w czasie przechodzenia frontu, zwłaszcza w rejonie przedwojennej granicy polsko - niemieckiej. szacuje się, że ofiar było kilka tysięcy, z czego większość na terenach należących przed II wojną światową do Niemiec (m.in. Gliwice, Bytom - Miechowice, Racibórz).
Liczby ofiar w powyższych trzech grupach są oszacowane bardzo nieprecyzyjnie a publikacje nieliczne i mało rozpowszechnione.
Badacze niemieccy i kilku organizacji społecznych (głównie powstałych po 1989 r.) liczbę ofiar wśród "cywilnych" Górnoślazaków narodowości niemieckiej (posiadaczy i i II gruoy volkslisty) szacują na 150 tys. Nie znam szczegółowej specyfikacji do tych obliczeń. Są wśród nich ofiary obozów dla Niemców, utworzonych w 1945 r. w Łambinowicach, Jaworznie, Świętochłowicach, Mysłowicach i kilkunastu innych miejscach. Nie jest wykluczone, że policzono też ofiary radzieckich "maruderów" oraz włączono ofiary wysiedleń - przed przejściem działań wojennych i niedługo po tym.
Nawet jeżeli powyższe szacunki są nieco zawyżone, są to liczby ogromne zważywszy, że dotyczą one tylko początku 1945 roku i czasu nieznacznie go poprzedzającego. I nazywanie go "tragedią górnośląską" nie nosi krzty przesady. Przeraża przy tym brak zrozumienia dla tej sprawy ze strony nie - Górnoślązaków i polskich władz państwowych, a także brak wiedzy na ten temat wśród młodego pokolenia, spowodowany różnorakiego autoramentu blokadą informacyjną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz